Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

Share
 

 Ezequiel Bañuelos

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość

Ezequiel Bañuelos
Gracz
Ezequiel Bañuelos
Uruz
Rok studiów : IV
Skąd : Peru
Czystość krwi : 100%
Orientacja : Aseksualny/a
Zajęcie : status czekoladowego księcia
Inne : zawodnik Czarnych Chimer
Liczba postów : 19
Penary : 119
Ezequiel Bañuelos Tumblr_mtiu5hfTA61sj2gl9o1_500

Ezequiel Bañuelos Empty
PisanieTemat: Ezequiel Bañuelos   Ezequiel Bañuelos Icon_minitimePon 1 Gru - 19:47



Ezequiel Bañuelos



Data i miejsce urodzenia: 20 grudnia 1993r., Puno, Peru
Miejsce zamieszkania: Puno, Peru
Czystość krwi: 100%
Kierunek studiów: Zaklęcia Zaawansowane
Rok studiów: IV
Kampus: Uruz
Ukończona szkoła: Durmstrang

Wzrost: 189 cm
Typ sylwetki: szeroki w barach, z tęgim karkiem i wyraźne zarysowanymi mięśniami
Kolor oczu: ciemnobrązowe, o ironio, przypominające barwę czekolady
Kolor włosów: czarne
Znaki szczególne: długa blizna na lewej ręce, ciągnąca się niemal od szyi przez całość ramienia
Wizerunek: Jacob Coupe



Biografia...


- To Twoje dziecko, Twój pierworodny syn.
Przestań zachowywać się jak rozkapryszona panienka i…
- Nie, matko. On ma jego oczy.


Urodził się podczas strasznej ulewy, w złym dniu i o złej porze. Choć, jego największym grzechem i tak był fakt, że przyszedł na świat jako syn Bartolomé Bañuelosa.
Małżeństwo jego rodziców było aranżowane, z resztą tak samo jak dziadków i pradziadków. Od wiek wieków ich ród starannie dbał o zachowanie czystej krwi, wierząc, że reputacja potężnej, magicznej rodziny uchroni ich od wszelkiego zła i zapewni dobrobyt. Cóż, nie tym razem…
Jego matka była artystką, frywolną duszą, którą skuto w łańcuchy oczekiwań. Dlatego wcale nie miał jej za złe, że wolała go nienawidzić niż kochać. Właściwie, nawet go to cieszyło. Gdyby obdarzyła go miłością, cierpiałaby od dnia jego narodzin. Musiałaby biernie przyglądać się jak tradycja wydrze z jego piersi serce nim ten zdąży pojąć co traci.

Szerokie plecy uzdrowicieli zasłaniały mu widok, jednak matczyne wrzaski  skutecznie powstrzymywałyby go od podejścia bliżej. Ojciec siedział tuż obok, w purpurowym fotelu i niecierpliwie stukał paznokciami o drewniane oparcie.
- To córka?
- Niestety, proszę pana. To syn.
Zauważy je. Małe, niby nic nie znaczące drgnięcie w kąciku ust.
Ojciec znów był rozczarowany.



Potrafiłby żyć w tamtym świecie, tym bez emocji. Ale nie, jego kochana matka postanowiła swoje ostatnie tchnienie, swoje niespełnione marzenia i wiarę w lepsze jutro, zostawić jemu. Jedynej istocie, która nie przejmowała się ani jego chłodnym spojrzeniem, ani ojcowską krytyką. Ignacio był jego odwrotnym obiciem. Oddychał pełnią płuc, zachwycał się najmniejszych pięknem jakie napotkał. Naprawdę przypominał ogień, jasny, odważnie iskrzący nawet w mroku.

- Chodźmy do lasu!
Zerknął na niego znad książki, ale już nie kłopotał się by werbalnie skomentować głupotę młodszego brata. Wystarczyłby jeden rozkaz, a służba spełniłaby każdą ich zachciankę. Mimo to, Ignacio ekscytował się wizją brnięcia w miękkiej ściółce. I to w imię czego? Oglądania drewna w jego naturalnym środowisku…?
- Proszę?
Powinien mu odmówić, wygłosić kolejną mowę o tym jaki jest lekkomyślny i dziecinny. Jednak szczery, pełen nadziei uśmiech szarpnął za coś, co poniekąd nie miało prawa istnieć…
- Zostajesz w tyle, Ez!
Podczas gdy on ostrożnie stawiał każdy krok, plecy Ignacia oddalały się coraz bardziej. Aż w końcu zupełnie stracił go z oczu.



Późniejszych wspomnień pozbawił go wezwany przez ojca amnezjator, przez co jedyną pamiątką po tamtym dniu została szpetna blizna. Według oficjalnej wersji zostali zaatakowani przez eteotetla i jedynie cud sprawił, że oboje to przeżyli. Za to plotki szeptane przez służących tworzyły zupełnie inną historię… Ponoć to on na własnych plecach przyniósł Ignacia do domu, wpółprzytomnie mamrocząc o tym jak spalił bestię żywcem.
Ezequiel nigdy nie chciał poznać prawdy o tym, co się wtedy wydarzyło. Pomimo naruszenia pamięci, Ignacio od tamtej chwili patrzył na niego zupełnie inaczej. Z niepewnością podszytą czystym lękiem.

- Durmstrang?
- To dobra szkoła.
- Jakoś w to wątpię. I wiesz synu, jeśli chcesz poznać prawdziwy mróz wcale nie musisz wyjeżdżać tak daleko. Wystarczy jedno zaklęcie i…
- I tak pojadę, ojcze.
- Doprawdy? Jesteś zaskakujący pewny swego.
- Nie mam nic do stracenia, najwyżej mnie wydziedziczysz.
- Oczywiście wcale się tego nie obawiasz, nie przeszkadzałoby Ci, że skończyłbyś na bruku jak zwykły nędzarz.
- Niestety by przeszkadzało. Jestem tak samo dumny jak Ty, dobrze mnie wytresowałeś.
Śniadanie podeszło mu do gardła, gdy ojciec skwitował to uśmiechem satysfakcji.
- Więc, jakiego asa chowasz w rękawie?
- Jeśli mnie wydziedziczysz, Ignacio zostanie dziedzicem. W ramach przypomnienia: to ten syn, do którego ledwie się przyznajesz. Ten, który spoufala się ze służbą i jest politycznie niepoprawny. Może to jeszcze głupi dzieciak, może z tego wyrosnąć. Ale, co zrobisz ojcze, jak za parę lat okaże się pro mugolskim idealistą?
W chwili, gdy szklanka z ognistą whisky trzasnęła w ojcowskiej dłoni, wiedział, że wygrał to starcie.



Nauka w Durmstrangu zmieniła go z wygodnickiego paniczyka w prawdziwego mężczyznę. Tam nie liczyło się jego nazwisko, nie musiał dbać o swój wizerunek idealnego syna. Skupiał się jedynie na ciężkim treningu, zarówno tym fizycznym jak i rozwijającym jego magiczne zdolności. Właśnie dzięki temu był wstanie w końcu odszukać pośród swoich wyuczonych masek, samego siebie. Bo o ile można powiedzieć, że przez wcześniejsze lata Ezequiel spełniał konkretną rolę, wykazując się mistrzowską grą aktorską, dopiero po ukończeniu Durmstrangu zaczął po prostu żyć.

- Zaskoczyłeś mnie. Myślałem, że wybierzesz kierunek aurorski…?
- Ojciec by osiwiał, gdybym tak się narażał. I tak już jest szpetny, nie chcę pogarszać jego stanu.
- Wiesz, nie musisz zawsze tańczyć pod jego dyktando. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, mamy prawo do…
- Nie, bracie, nie mamy żadnych praw póki nosimy te cholerne nazwisko. Zrozum to zanim zrobisz coś, czego zawsze będziesz żałował.



W Paracas rozpoczął się kolejny rozdział jego przedziwnej przygody na tym świecie. Z jednej strony wrócił do domu, swojej złotej klatki. Z drugiej poznał słodki smak wolności, był zupełnie innym człowiekiem.
Pomimo upływu lat ciągle dryfuje między tym kim powinien, a kim chciałby być. Odpowiada mu jednak owy stan swoistej stagnacji. Wbrew pozorom, przez tyle lat zdążył się zżyć z swoją rolą czekoladowego księcia.



Charakter...

Znudzony – teoretycznie można zamknąć go w tym minimalistycznym opisie. Jednak, jak powszechnie wiadomo, teoria nijak się ma do praktyki.
Ciężko mu zaimponować, odgórnie narzucone świętości nic dla niego nie znaczą, nie okazuje szacunku niemal niczemu i nikomu. Ot, doskonale wie jak wysoko jego nazwisko stawia go ponad resztą szarego społeczeństwa. Większość ludzi traktuje jak pionki na szachownicy. Jedne są bardziej istotne i zasługują na poruszanie oparte na strategii, inne po prostu poświęca kierując się zwykłą zachcianką.  
Na oficjalnych spędach zachowuje pozory dżentelmena. Twarda, ojcowska ręka nauczyła go odpowiednich manier. Niestety lub stety, gdy publika choć na chwilę odwraca wzrok, magicznie zapomina o ogładzie. Ah, ileż to razy wysłuchiwał jaki to jest bezczelny i okrutny… On sam twierdzi, że to zwykła szczerość. Być może zimna i bezwzględna, aczkolwiek nadal mieszcząca się w ramach swojego znaczenia.
Można porównać go do ostrego, orientalnego przysmaku. Przy pierwszym skosztowaniu zraża swoim cynizmem i arogancją. Przy ponownych próbach zaczyna się dostrzegać coś więcej, jego czarne poczucie humoru, talent do manipulacji czy choćby poniekąd często irytującą umiejętność trafiania w samo sedno. Jest mistrzem w brutalnym otwieraniu oczu.
Nie posiada przyjaciół, ma za to sojuszników. Osoby, które jakimś cudem nie są mu tak obojętne jak cała reszta. O dziwo, dla tych wybitnych jednostek - pomijając notoryczne kąsanie ironią i drwiną, jest całkiem miły. I przede wszystkim lojalny.
To człowiek pełny sprzeczności. Jest zimnokrwistym draniem, któremu spod skóry dość często wygląda agresywny choleryk. Oczywiście, jak na dumnego, czystokrwistego czarodzieja przystało, nie boi się pobrudzić sobie rąk. Walka czy to na różdżki, czy na gołe pięści – zawsze jest przez Ezequiela brana na poważnie. Jeśli chce kogoś zranić, nie warto liczyć na jego litość.
Do tego jest skończonym hipokrytą, indywidualistą i kimś, kto dalej nie zdecydował jaki odcień szarości ma jego serce. O ile w ogóle je ma…


Ślubowanie...

Wspomnienie tamtego dnia jest chaotycznym zbitkiem obrazów. Po testach był zmęczony i jak zawsze znużony, więc postanowił ubarwić sobie wieczór. Znalezienie odpowiedniego dostawcy zajęło mu niepełny kwadrans, w ciągu kolejnej godziny nieoczekiwanie wzrosła jego popularność. Cóż. Tamta noc była dzika, mieniła się rzucanymi na oślep fajerwerkami i smakowała mieszanką angostury z linggisem.
Świadomość odzyskał dopiero późnym popołudniem, więc omal nie spóźnił się na Noc Przydziału. Suchość w ustach sprawiała, że przez połowę ceremoniału ściągał groźne brwi, a po swój kamień z runą Uruzu sięgnął, bo ten jakby się do niego uśmiechał… Potem poszło już z górki, wpatrywał się w dziewczynę przed sobą by naśladować jej ruchy. Otrzymał tatuaż, później wyraźnie tanio zdobioną książeczkę. Najgorzej było słuchać stricte ślubowania, głosy odbijały się echem w jego świadomości. Ledwo tam ustał, był trupio blady, ręce mu drżały. Dlatego skupiał się na dalszej obserwacji wcześniej wspomnianego dziewczęcia, a raczej tej części jej ciała, gdzie plecy traciły swą szlachetną nazwę.
Całe szczęście w ramach zadośćuczynienia za te tortury, na końcu czekała go wystawna kolacja. I swoją drogą, nie wybrał najgorzej. Jeśli miał jedynie trzy opcje do wyboru, Uruz najbardziej mu odpowiada.


Rodzina...

Bartolomé Bañuelos – ojciec, spadkobierca rodu, główny zarządca ich czekoladowego imperium. Człowiek bez duszy, oddany w pełni roli jaką przyszło mu pełnić.

Lucila Bañuelos – niegdyś sławna aktorka, grająca między innymi w kultowym Cuzco. Zakochana w sztuce wszelakiej, założycielka fundacji wspierającej młode talenty. Zmarła w wyniku komplikacji po drugim porodzie.

Ignacio Bañuelos – młodszy brat, z którym nie utrzymuje kontaktu. Mimo to, w dziwacznej konspiracji śledzi jego poczynania i stara się go chronić.

Interesujące fakty...

● jako rodowity Peruwiańczyk posługuje się płynnie językiem hiszpańskim, keczuą i ajmarą, poza tym w stopniu zaawansowanym przyswoił język angielski, norweski i francuski
● ma obsesję na punkcie swojej kondycji: przed świtem biega, wieczorami wykonuje serie ćwiczeń siłowych
● eksperymentuje z alkoholem i narkotykami, o dziwo się od nich nie uzależnia
● przez wzgląd na matkę jest obeznany w dziedzinie sztuki
● tradycjonalista, lubi stare horrory, jego ulubioną książką jest „Moja droga” Williama Sharkera
● jeśli komuś wydaje się, że jest od niego lepszy - albo daje mu pysk, albo katuje pseudo intelektualną papką aż do momentu, w którym jego ofiara zaczyna mylić czerń z bielą
● po studiach czeka go aranżacja małżeństwa, więc głęboko zastanawia się nad przedłużeniem swojej edukacji - pewnie gdyby nie duma i ambicja w kółko powtarzałby pierwszy rok
● jest osobą, której warto się trzymać - szasta kasą na lewo i prawo, bo niby kto mu tego zabroni
● zawsze wygląda elegancko, nawet jeśli ma na sobie zwykłą koszulkę
● przez to, że zawsze miał słodyczy pod dostatkiem, to mu się znudziły i teraz za nimi nie przepada
● planuje wytatuować sobie na kręgosłupie symbol wspinającej się iguany


Zgody
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję Chupacabry (Mistrza Gry)?
tak
(dalszą część wypełniasz jeśli udzieliłeś pozytywnej odpowiedzi!)
Czy wyrażasz zgodę na zabicie postaci?
tak
Czy wyrażasz zgodę na ciężkie ranienie postaci?
tak
Czy wyrażasz zgodę na lekkie zranienia postaci?
tak
Czy wyrażasz zgodę na udział w losowych event'ach, które wytypowują grupę graczy do danej akcji z MG?
tak
Czy wyrażasz zgodę na uśmiercenie członków rodziny nie istniejących jeszcze na forum?
tak
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG w posiadanie potomstwa na forum?
tak
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję w sytuację materialną twojej rodziny?
nie
Czy wyrażasz zgodę na otrzymywanie listów od Chupacabry, który może wcielić się w członków twojej rodziny bądź domniemanych wrogów, przyjaciół?
tak


Ostatnio zmieniony przez Ezequiel Bañuelos dnia Pią 5 Gru - 19:12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

Ezequiel Bañuelos
Gracz
Ezequiel Bañuelos
Uruz
Rok studiów : IV
Skąd : Peru
Czystość krwi : 100%
Orientacja : Aseksualny/a
Zajęcie : status czekoladowego księcia
Inne : zawodnik Czarnych Chimer
Liczba postów : 19
Penary : 119
Ezequiel Bañuelos Tumblr_mtiu5hfTA61sj2gl9o1_500

Ezequiel Bañuelos Empty
PisanieTemat: Re: Ezequiel Bañuelos   Ezequiel Bañuelos Icon_minitimePią 5 Gru - 17:31

Z szczerymi wyrazami współczucia, oddaję kp do sprawdzenia - niech moc będzie z Tobą nieszczęśniku, który musisz to czytać... :d
Powrót do góry Go down

Zoey C. Coccia
Admin
Zoey C. Coccia
Jeran
Rok studiów : III
Wiek : 30
Skąd : Peru
Czystość krwi : 60%
Partner : -
Orientacja : Hetero
Zajęcie : starostowanie
Liczba postów : 341
Penary : 455
Ezequiel Bañuelos Pbucket

Ezequiel Bañuelos Empty
PisanieTemat: Re: Ezequiel Bañuelos   Ezequiel Bañuelos Icon_minitimePią 5 Gru - 17:41



Witaj na Paracas! Niniejszym Twoja karta została zaakceptowana. Stałeś się teraz częścią naszej rodziny, dlatego nie uciekaj! Możesz za to założyć temat z relacjami, gdzie uzgodnisz powiązania swojej postaci z innymi osobami. Jeśli szukasz kogoś konkretnego dla swojej postaci, napisz post w poszukiwaniach. Pamiętaj o założeniu swojej poczty oraz indeksu studenta - te dwie rzeczy są niezbędne, abyś mógł otrzymywać listy do swojego notatnika oraz oceny. Jeśli zaś chcesz już zagrać, a nie masz z kim, zgłoś się do tematu z chętnymi do gry. Zapewne znajdziesz tutaj wątek do rozegrania! Baw się u nas dobrze i pamiętaj - cree en la magia.
To ja jestem tym "nieszczęśnikiem"! Z historią zapoznałam się już wczoraj, więc jestem na bieżąco! Podglądałam Ciebie tutaj co nie raz ciekawa tego jak wykorzystasz tajemniczy wizerunek i jaki będzie dalszy rozwój... Z pewnością jest to postać należąca do tych "ciężkich", bardziej złożonych, co jest zaletą, szczególnie że ja bardzo lubię takie skomplikowane istoty. Tekst, w którym ukazujesz Ezequiel', a też jego historie związaną z ojcem i tą nienawiścią... To daje duże pole do popisu jeśli chodzi już o sam rozwój charakteru postaci, która wydaje się być zamknięta i wyniosła. Czy to źle? Czy to dobrze? To wszystko zależy od Ciebie i od gry, jednak nie sposób zaprzeczyć temu, że to jedna z bardziej wyrazistych postaci na forum.

Otrzymujesz: pelerynę niewidkę, skrzeloziele, poradnik dla przyszłych aurorów i 100 penarów. Nie zapomnij wpisać przedmiotów do ekwipunku w indeksie!
Powrót do góry Go down

Sponsored content

Ezequiel Bañuelos Empty
PisanieTemat: Re: Ezequiel Bañuelos   Ezequiel Bañuelos Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Ezequiel Bañuelos

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Ezequiel Bañuelos
» CAMAEL BAÑUELOS
» CAMAEL JUSTUS BAÑUELOS

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 ::  :: 
Karty Postaci
 :: 
Studenci
-