Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

Share
 

 Wilkołactwo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość

Honda M. Casares
Gracz
Honda M. Casares
Ansuz
Rok studiów : I
Wiek : 28
Skąd : Fortaleza, Brazylia
Czystość krwi : 70%
Partner : aparat
Orientacja : Hetero
Inne : wilkołactwo
Liczba postów : 6
Penary : 15
Wilkołactwo Giphy

Wilkołactwo Empty
PisanieTemat: Wilkołactwo   Wilkołactwo Icon_minitimeNie 30 Lis - 22:04

- Babcia, wolniej! - zawołała płaczliwie. Dłoń bolała ją od uścisku staruszki, a jej małe nóżki ledwo nadążały ze stawianiem kroków. łzy stanęły jej w kącikach oczu. Babcia nie należała do zbyt ciepłych osób, ale tamtego dnia traktowała Hondę z jeszcze większą szorstkością, niż zwykle. Nie zwracała uwagi na to, co mówiła dziewczynka, a czerwone od emocji policzki i zaciśnięte w podkówce usta zdawały się nie robić na niej żadnego wrażenia. Nie zwolniła kroku, zamiast tego pociągnęła za sobą Hondę jeszcze mocniej. Mała miała wrażenie, że za chwilę wywróci się i uderzy czołem w bruk.
- Pospiesz się, Marzia - ponagliła ją.
- Jestem Honda - mruknęła niepocieszona dziewczynka, ale została zignorowana. Znów.
Kobieta skręciła gwałtownie, wchodząc w uliczkę biegnącą w dół wzgórza. Echo jej pospiesznych kroków i nieporadnego dreptania dziewczynki odbijało się od ścian. Honda zadarła główkę akurat w momencie, w którym jej babka zatrzymała się przed dużymi, dwuskrzydłowymi drzwiami odrapanymi z farby. Małej wydało się, że zauważyła poruszenie w oknie. Zaraz potem drzwi otworzyły się i stanęła w nich niska, ciemnoskóra, pomarszczona kobieta. Babcia wyminęła ją, ciągnąc Hondę za sobą. Znalazły się w ciemnym korytarzu. Uderzył ją zapach kurzu i smażonej ryby. Przeszły dalej, zanim zdołała dokładnie przyjrzeć się pomieszczeniu albo tej kobiecie, która właśnie zamykała za nimi drzwi. Babcia poruszała się po tym mieszkaniu, jakby było jej własne. Przeszła przez łukowy portal do pomieszczenie, które wydawało się być salonem. Palcem pokazała Hondzie fotel, na który dziewczynka wspięła się z ulgą. Jej uwagę przykuła miska wypełniona czekoladowymi truflami stojąca na stoliku do kawy przykrytym wzorzystą serwetą. Ślinka napłynęła jej do ust i raczej nie zwracała uwagi na wymianę zdań, która się rozpoczęła.
- Kiedy dostałam list, miałam jeszcze przez chwilę nadzieję, że to pomyłka, ale widzę... widzę, że nie. - Powiedziała to ciemnoskóra kobieta. Jej głos był nosowy, a słowa wypowiadała niedbale, ale jednak w tonie dało się wyczuć pełną powagę.
- Nie, to nie pomyłka, Augustina nie żyje. A ten zwyrodnialec się gdzieś schował. Nikt nie wie, gdzie jest.
Imię matki brzmiało obco. W końcu dla Hondy mama była mamą, nie Augustiną. Dziewczynka tęsknie wpatrywała się w miskę słodkości, mając nadzieję, że ktoś to zauważy i powie jej, że może się poczęstować.
- Więc co z nią? - Honda nie zauważyła, gdy palec zakończony krzywym paznokciem wskazał w jej kierunku.
- Zostawiam ją u ciebie, przynajmniej na kilka dni. Może tygodni. Nie może być ze mną, gdy będę szukać mojego przeklętego zięcia.
***

Honda kucała, w rękach ściskając kolorową kredę. Kreśliła nią przecinające się okręgi. Po jej wyrazie twarzy widać było, że zżera ją nuda.
W okolicy nie mieszkał nikt ciekawy, nie licząc trochę starszego od niej chłopca, który mieszkał po sąsiedzku dwa miesiące w roku. Teraz wyjechał jednak do szkoły, tej samej, w której progu zawita też Honda, ale dopiero za rok. Póki co, jej jedynym towarzystwem była Estella.
Lubiła ją. To do niej pięć lat temu babcia przyprowadziła ją, by pobyła tam najwyżej kilka tygodni. Od tamtego czasu Honda widziała swoją babcią jeszcze tylko trzy razy. Estella zyskiwała przy bliższym poznaniu. Lubiła przytulać Hondę tak, że małej zapierało aż dech w płucach, karmiła ją swoimi niezwykłymi czekoladowymi, magicznymi wyrobami i odkąd dowiedziała się, że Honda nie lubi swojego imienia, Marzia, tylko woli, aby zwracano się do niej przezwiskiem wymyślonym przez ojca, ani razu nie nie powiedziała do niej inaczej. W gruncie rzeczy była kompletnym przeciwieństwem szorstkiej i chłodnej babci.
Jedyną jej wadą było to, że nie potrafiła zapewnić Hondzie wystarczającej ilości rozgrywki. Gdy dziewczynka starała się zabić czas, kreśląc wzory kredą na kostce brukowej, Estella akurat drzemała.
Honda westchnęła cierpiętniczo i rzuciła kredą w ścianę kamienicy naprzeciwko, starając się dorzucić do donicy z pelargoniami, które żywiołowa matka jej jedynego przyjaciela hodowała na parapecie okna swojego pokoju. Kreda wzniosła się w powietrze, zatoczyła ostrą parabolę i łupnęła w szybę. Honda wciągnęła gwałtownie powietrze i rzuciła się biegiem wzdłuż uliczki. Jeśli pani Hernandez by ją zobaczyła, przetrzepałaby jej skórę szybciej, niż zajmuje policzenie do dziesięciu!
Zbiegła w dół, a potem skręciła w lewo, w schodki na taras widokowy, ale zanim pokonała chociaż jeden stopień, wielka ręka złapała ją od tyłu i wciągnęła do zaułka. Wysoki pisk nie zdążył opuścić jej ust, bo zaraz pojawiła się jeszcze jedna ręka i udaremniła jej wysiłki. Honda szarpnęła się, kopiąc na oślep i trafiając tylko powietrze.
- Honda, opanuj się, to ja!
Zamarła w jednej sekundzie. Wielkie ręce obróciły ją o sto osiemdziesiąt stopni.
- Tata?
Babcia powiedziała jej, że tata i mama nie żyją, że doszło do wypadku i już nie wrócą. Tymczasem Honda mogłaby przysiąc, że widzi przed sobą tatę. To było jego żylaste ciało, jego długie, czarne włosy spięte w kucyk na karku, jego życzliwe, ciemne oczy.
***

To był jej tata. Wyglądał trochę starzej, przybyło mu sporo blizn i sporo zmarszczek, ale to zdecydowanie był on. Honda nie miała pojęcia, dlaczego babcia ją okłamała, mówiąc, że już nigdy nie spotka swojego ojca, on powiedział, że też nie wie, dlaczego tak się stało. Powiedział, że Estella już wie, że ma zamiar zabrać Hondę ze sobą i że nie ma potrzeby wracać do jej mieszkania. Że ma dla niej wszystko przygotowane, a jeśli będzie chciała wziąć coś konkretnego ze swojego dotychczasowego mieszkania, będzie na to czas w przyszłości.
Poszłaby za swoim ojcem nawet w ogień. Nie musiał jej do niczego namawiać.
Był wieczór. Honda nie była pewna, w jakim kraju się znajdują, chociaż byli tam już trzy tygodnie, ale jego klimat znacząco różnił się od tego, do którego przywykła. Opatuliła się szczelnie trzema kocami, zanim przestała się trząść. Zazwyczaj spała przytulona do swojego taty i nie miała tego problemu. Dziś jednak powiedział jej, że musi załatwić coś ważnego na zewnątrz i zajmie mu to chwilę, więc Honda powinna iść spać nie czekając na niego. Zgodziła się, chociaż ze zmartwieniem patrzyła na jego udręczoną twarz. Wydawał się być na skraju fizycznego wyczerpania, ale kiedy zaczynała ten temat, nie dawał sobie nic powiedzieć. Musiała skapitulować.
Było ciemno, widziała tylko kontur belek podtrzymujących sufit dzięki wpadającemu przez okno światłu księżyca w pełni. Czuła się nieswojo, nie tylko dlatego, że nie zdążyła przyzwyczaić się jeszcze do mieszkania w ciasnym, dwuizbowym, drewnianym domku na skraju lasu, pośród zupełnego pustkowia. Niekoniecznie też z powodu tego, że brakowało jej taty, do którego mogłaby się przytulić. Przyłapała się na tym, że napięła wszystkie mięśnie w wyczekiwaniu. Na co? Nie miała pojęcia. Chociaż powtarzała sobie co chwilę, że powinna się uspokoić i iść spać, kilka minut później drżała już skulona i przygotowana do skoku, jak wystraszone zwierzę.
Nic się jednak nie działo, oprócz tego, że gałęzie drzewa poruszane gwałtownym wiatrem uderzały w dach, emitując niepokojące dźwięki, a konstrukcja budynku trzeszczała co jakiś czas pod naporem podmuchów powietrza.
Prawie udało jej się zapaść w sen, ale wtedy to się stało - to, czego mimowolnie wyczekiwała. Drzwi otworzyły się z trzaskiem, a Honda była przekonana, że to wcale nie był tata wracający, żeby położyć się obok niej. Klamka uderzyła o ścianę, a dźwięk kroków wskazywał na osobę dużo lżejszą od jej ojca. Przykryła głowę kocem, starając się być niezauważalną, zniknąć. Jednocześnie zacisnęła ręce w pięści, starając się bronić do ostatniego oddechu w płucach.
- Marzia!
Ostry głos zbił ją z tropu. Wychyliła się spod pościeli i usiadła na łóżku. Dźwięki ucichły, ale zdawała sobie sprawę z tego, że ktoś wciąż jest w domu. Wstała, przeszła kilka kroków i sięgnęła do klamki, która w tym samym momencie odskoczyła gwałtownie.
- Babcia? - spytała cicho. Gniew przyszedł dopiero na widok niewzruszenia i zdecydowania na twarzy kobiety. - Dlaczego mnie okłamałaś?! - wykrzyknęła natychmiast, cofając się o kilka kroków, przypominając sobie, że przez pięć lat nie widziała swojego taty, a ona powiedziała jej, że już go więcej nie zobaczy.
- Nie dramatyzuj, Marzia. Ubieraj się. Wracasz do domu - rozkazała, po czym przeszła przez pokój i odsunęła szufladę komody, zaczynając wyrzucać jej zawartość na ziemię.
Honda nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje, łzy stanęły jej w oczach. Nie miała zamiaru nigdzie iść z babcią. Chciała, żeby był z nią teraz tata, że mógł powiedzieć babci, że ich dwójka zostaje razem bez względu na wszystko. Wbijając spojrzenie w jej plecy, cofnęła się o kilka kroków. Przeszła przez próg, cofając się do przedsionka.
- Rusz się, Marzia. - Babcia odwróciła się gwałtownie i natychmiast zdała sobie sprawę z tego, co robi dziewczynka. A Honda odwróciła się na pięcie i rzuciła się biegiem. Zwinna jak zając, omijała drzewa, ignorowała ból, gdy szyszki wbijały się w bose stopy. Słyszała tylko świst powietrza w uszach i bicie serca panicznie pompującego krew. Ciemny kształt wyrósł nad nią niespodziewanie. Nie zdążyła wykonać uniku ani wydać z siebie żadnego dźwięku. Coś ciężkiego przygwoździło ją do ziemi, a upadek wyrwał jej powietrze z płuc. Było go za mało, by zdołała wydobyć z siebie wrzask bólu, który poczuła w następnej chwili. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nie była w stanie nawet wziąć oddechu. Łzy spłynęły jej po twarzy, a obraz się zamazał. Zdołała tylko zarejestrować błysk światła.
Ciężar, który na niej spoczywał, zelżał, ale Honda nie potrafiła wykonać żadnego ruchu, by go z siebie zrzucić. Ból promieniował od prawego uda, szarpiąc każdy nerw. Obróciła tylko głowę i ostatnią rzeczą, którą zapamiętała, zanim zemdlała, była pozbawiona życia twarz ojca.
***

Nie potrafiła przełknąć ani łyka zupy. Zaciskała kurczowo dłoń na łyżce.
- Co mam z nią zrobić? Jak to sobie wyobrażasz? Nie będę trzymać zwierzęcia pod swoim dachem.
Babcia nie zdawała sobie sprawy z tego, że Honda wszystko słyszy przez cienkie ściany. Albo po prostu jej to nie obchodziło. Dziesięciolatka kuliła się na krześle w jadalni. Wypuścili ją ze szpitala całkiem niedawno, ale nie pozwolili jej być na pogrzebie ojca. Dla babci był zakazanym tematem, który skończył się wraz z dochodzeniem Ministerstwa w sprawie jego śmierci. To, że ukąsił Hondę, dawało jej babci pewność, że sprawa zostanie rozpatrzona jako obrona życia wnuczki.
Ale Honda nigdy jej nie wybaczy, nawet jeśli jej ojciec był wilkołakiem i nawet jeśli istniało ryzyko, że teraz ona też nim będzie.
- Wyrzucisz ją na ulicę? Co z nią zrobisz?
- Możesz ją sobie wziąć, jeśli ci tak na niej zależy.
Odłożyła łyżkę do talerza i wstała z krzesła. Podeszła na palcach do drzwi i uchyliła je odrobinę, wystarczająco, żeby móc widzieć siedzącą na kanapie Estellę. Zatroskana staruszka dostrzegła, że Honda ją obserwuje.
- W takim razie ją wezmę - powiedziała do swojej rozmówczyni i posłała dziewczynce smutny uśmiech.
***

Powiedzieli jej, że na tę noc nie może zostać w mieszkaniu Estelli, nawet jeśli podali jej obrzydliwy w smaku eliksir. Sama też zdążyła już dojść do takiego wniosku.
Była przerażona i nie chciała być teraz sama. Niestety, musiała. Nikt nie mógł być w jej pobliżu, kiedy wzejdzie księżyc.
Czekała w nieskończoność, skulona na kamiennej podłodze. Starała się powstrzymać łzy, ale nie potrafiła. Zlizywała słone krople z warg, obejmując ramionami nogi i trzęsąc się, na poły z zimna, na poły ze strachu.
Zaczęło się od bólu. Jęknęła, przewracając się na bok i zaciskając dłonie na szorstkim materiale koca. Nie mogła tego widzieć, ale czuła, jak jej ciało się wydłuża, jak części ciała zmieniają położenie, kręgosłup zmienia kształt. Krzyknęła, wyginając się, ale to, co dotarło do jej uszu, nie brzmiało jak przerażona dziesięciolatka. To było głębokie, gardłowe warknięcie.
Ból ustał, a Honda opadła na ziemię, przytłoczona ostrością zmysłów. Słyszała jak jej serce bije - dużo szybciej, niż kiedykolwiek dotychczas, jak żołądek trawi, jak insekty przesuwają się w ścianach, żłobiąc tunele, jak kilka metrów za kamienną ścianą jakiś kot wygina grzbiet. Czuła jego zapach, tak samo jak czuła zapach Estelli na kocu, który pod nią leżał.
Oddychała głęboko, a za każdym razem, gdy wydmuchiwała powietrze, z jej gardła wydobywał się pomruk. Chciała wstać, ale nie udało jej się to za pierwszym razem. Dopiero po chwili stanęła na swoich czterech łapach, ale chwilę później znowu opadła. Uniosła głowę - nie, nie głowę, uniosła łeb i zawyła przeciągle.
Powrót do góry Go down

Augustus Warren
Admin
Augustus Warren
Ansuz
Rok studiów : IV
Wiek : 30
Skąd : Brazylia, Cotia
Czystość krwi : 87%
Partner : ogólnie to rezolutny ze mnie chłopiec, i różnie bywa.
Zajęcie : ratowanie księżniczek, czesanie kucyków
Inne : zawodnik Białych Wilków
Liczba postów : 90
Penary : 135
Wilkołactwo Tumblr_mbldu0fVBA1qgmuqzo2_500

Wilkołactwo Empty
PisanieTemat: Re: Wilkołactwo   Wilkołactwo Icon_minitimeNie 30 Lis - 22:20

Niesamowita historia. Znaczy podoba mi się ujęcie tematu, przedstawienie historii. Ciekawa narracja. Nie czytasz, bo musisz, tylko czytasz dlatego że to jest ciekawe.
Śmigaj, chcę to zobaczyć w fabule, więc powodzenia I love you

AAA, Akcept!
Powrót do góry Go down

Sissy Quivátes
Admin
Sissy Quivátes
Uruz
Rok studiów : III
Wiek : 29
Skąd : Jaywick/Omate
Czystość krwi : 60%
Orientacja : Hetero
Inne : Starosta Uruz
Liczba postów : 117
Penary : 144
Wilkołactwo Tumblr_inline_n3302uwPou1qluj21

Wilkołactwo Empty
PisanieTemat: Re: Wilkołactwo   Wilkołactwo Icon_minitimeNie 30 Lis - 22:35

Całkowicie zgadzam się z moim przedmówcą, naprawdę przyjemnie się czytało.
Akcept ofc, no i gratulację, otrzymujesz genetykę na naszym forum!
Powrót do góry Go down

Sponsored content

Wilkołactwo Empty
PisanieTemat: Re: Wilkołactwo   Wilkołactwo Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Wilkołactwo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 ::  :: 
Ewokacje
 :: 
Genetyki
-