Che,

Śmiem twierdzić, że ostatnio Twoje podboje miłosne kończą się fiaskiem. Co powiesz na małe wyzwanie?

Augustus

Che,

W dupie to będziesz miał co innego, jak się schylisz w męskiej łazience po treningu.
O wszystko. Chcę, żeby zabrał Sissy Quivates na randkę.
Bez przykrych niespodzianek oczywiście.

Augustus

Che,

Więc masz już miejsce! Tylko danie główne zmień z niej, na coś innego. Nie wiem. Kurczaka?

Augustus

Chimo,

Będę najszczęśliwsza jeśli mi powiesz czemu ludzie z Uruz chcieli robić ognisko na dachu.

Starosta marzeń

CheChe,

Przysięgam, że spłoną Ci jaja, jeśli ta sytuacja się powtórzy. Zrób coś z nimi. Zabij, wystrzelaj, wytruj. Nie wiem co tam. Porzucaj kamieniami w łeb.
Nana się odwdzięczy, nie wspominając już o mnie.

Zoey

Może co?

Che,

Potrafię wyrecytować wszystkich bogów, ich imiona w różnych odmianach języka, a też powiedzieć dlaczego nas tu zrzucili według mitologii. Potrafię Ci powiedzieć siedemnaście teorii dla których Hiszpanie ocalili jedyne miasto Inków - Cuzco. Potrafię powiedzieć Ci trzynaście zdań profesorów na temat Paracas i dżungli, w której żyje legendarna pianistka zabijająca ludzi. Potrafię narysować dawną mapę przed powstaniem kompleksu sportowego... Mogę tak wymienić do świtu, wiesz? Potrafię mnóstwo rzeczy.
Sprowadzasz moje istnienie do swoich seksistowskich pobudek. Ten jeden raz postaraj się bardziej i przynajmniej udawaj, że nie próbujesz mnie rozbierać wzrokiem. Bo wygląda na to, że tylko tym możesz.
Wdzięczność wyrażę Ci w sposób tak niespodziewany, że Twoja szczęka opadnie do kolan, czyli do poziomu, do którego spadają Ci spodnie gdy idę korytarzem.

Tęsknię,

Zoey

Che,

Na tym poziomie już nic nie jest w stanie Ci pomóc, nawet zdolna ja. Wybacz.

Ależ ja wcale nie zaprzeczam temu, że seks jest dobry. Wręcz przeciwnie. Ale w życiu chyba chodzi oto, żeby to co przyjemne takim zostało i nie zamieniać tego w katorgę. Hm? Może trochę delikatności Roslavets.

Zoey

Che,

Oks, obiecuję że się odezwę jak będę chciała, żeby przeleciał mnie ktoś kto zamiast głowy na karku nosi coś, co większość facetów ma w spodniach.

Zoey

Che,

No tak, przecież gdybym dawała dupy zamiast po ryju, to pewnie wszystko byłoby okej.
Jesteś uroczy Che. Szczególnie gdy uważasz, że ta pulchna mordeczka może zdziałać coś więcej niż wchłonąć kolejny obiad.
Chcesz współpracy? Niedługo będziesz mógł się wykazać. Dyrektor czeka.

Zoey

Che,

Dobrze słoneczko. To gdzie mam przyjść, żebyśmy mogli współpracować?

Zoey

Che,

Za godzinę na dziedzińcu?

Zoey

Che

Martw się o siebie, Che! Wolisz krawat czy muchę do uroczystego garniaka? Nie zapomnij wypastować bucików!

Amelka

Che,

Noc poślubna? Chyba nie chcesz abym pomyślała, że to tego nie możesz się doczekać, zamiast mojego jakże wybornego i wspaniałego towarzystwa u Twego boku, prawda?

Amelka

Che,

Oj kotku, zbyt pewny siebie nie jesteś? Wiesz, jeszcze zapeszysz i w noc, która miałaby być poślubną będziesz mógł sobie jedynie na mnie popatrzeć.
Z daleka.
Niemniej jednak z bólem serca bym to przyjęła! W końcu ładnie mi w bieli.

Amelka

Che,

Myślałam, że jestem bardziej wiarygodna!
Oczywiście, przyjadę na białym hipogryfie w długiej, śnieżnobiałej sukni, dla efektu białej skóry odrobina mąki na twarz. Hm?

Amelka

Che,

Czekaj, czekaj. Tylko pamiętaj żeby być gotowym w każdej chwili. Nie wiadomo kiedy podlecę na mym rumaku. Żebym Cię przypadkiem nie zaskoczyła w niezręcznej sytuacji, bo jeszcze mnie do siebie zniechęcisz

Księżniczka Amelka na białym hipogryfie

Che,

To jeszcze tylko podaj mi Twój plan dnia żebym po całym terenie, przy wszystkich, na tym kucu się nie wydurniała, rozumiesz.
Oj nie chciej sprawdzać.

Amelka

Che,

Cóż za zaszczyt. W takim razie sprzątnij brudne ubrania z podłogi i pochowaj puste butelki!

Amelka

Che,

Pobawię się w perfekcyjną panią domu.
Nie zapomnij się ubrać, oczekuj mnie!

Amelka

Che,

sugerujesz, że wymagasz specjalnego traktowania? Wiesz, że ja tak lubię.

CeCe